od mamy wiem, ze im czlowiek starszy, tym slabszy. myslalam, ze tylko fizycznie, co u siebie w ostatnich latach zaobserwowalam (np. z odkrecaniem sloikow mam coraz wiekszy problem, a kiedys to ja tesciowej odkrecalam sloiki i dziwilam sie, ze ma takie slabe rece). ale okazuje sie, ze system nerwowy tez mi siada. tak jak kiedys uwazalam sie za silna emocjonalnie osobe, tak ostatnio cos zaczyna nawalac. i tak po stresujacym weekendzie (goszczenie biskupa), po wczorajszej ucieczce ze szpitala i po kilkudniowym meczeniu granta, czuje sie potwornie wyczerpana. nie tylko sie czuje, jestem – co potwierdzila opryszczka, ktora mnie wczoraj juz po poludniu (a nie jak zwykle w nocy) zaatakowala.
odliczam dni do deadlinu. wtorek, 14.00. odliczam i jednoczesnie sie stresuje, jak ja to wszystko ogarne. wszyscy colaboranci wlasnie sie zaczynaja budzic i rady dawac… zaloze sie, ze niedziele wieczorem najwiecej feedbacku splynie. jak zawsze, na ostatnia chwile.
tez tak mam. po 3 dniach spotkan, na ktorych przeciez ‚tylko’ pilnuje, aby wszystko szlo gladko, bylam potwornie zmeczona. w niedziele rano bieglam 8k, ale potem juz z fotela nie wstalam…
PolubieniePolubienie