w piatek w poludnie plakala studentka – pocoachowalam ja, uspokoila sie, razem rozwiazalalysmy problem, dzis mi podziekowala za pomoc.
w piatek juz na zakonczenie tygodnia szefowa przyszla i ze lzami w oczach strescila mi jej relacje z innymi lekarzami z jej oddzialu – same baby, jest ciezko, emocjonalnie
dzis ide do sekretariatu, a tam sekretarka placze.
zwariowac mozna. na chirurgii tego nie bylo. czy dlatego, ze tam 99% to faceci? pewnie tak.
z szefowa umowilam sie na obiad za dwa tygodnie, zeby na spokojnie pogadac… od serca.
a tak przy okazji, to szefowa powiedziala mi, ze to, ze z mojego CV wyczytala, ze kilka lat spedzilam full time z dziecmi w domu bylo jednym z moich silnych punktow. bylam zdziwiona, bo ja wychodze z zalozenia, ze to slaby punkt w moim zawodowym zyciorysie. szefowa stwierdzila, ze do odwaznych swiat nalezy. madrych jest wielu, a odwaznych mniej. powiedziala, ze to, ze odwazylam sie na taki krok, a potem, pelna para wrocilam do swiata nauki jest w jej oczach nie lada wyczynem. ciekawe… nigdy tak na to nie patrzylam.
Mądrą i empatyczną masz szefową, podoba mi się jej podejście.
Jak się wgłębić w temat, to faktycznie jest w tym jakaś prawda.
Wygląda na to, że praca z kobietami to trochę emocjonalny rollercaster. 😉
Ale w sumie jeśli kobiety nie muszą kryć się z łzami w pracy, to chyba dobry znak.
Czują się bezpieczne i akceptowane.
Oczywiście o ile nie płaczą z powodu pracy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba