pakowanie

powoli zaczynamy pakowanie. wczoraj z lubym spakowalismy zastawe ”goscinna”, obrazy, swieczniki i fotografie, dzis z Bizonem prawie caly jego pokoj. przy okazji przejrzelismy rzeczy i spakowalismy trzy worki smieci… starych zeszytow, lamoglowek, zepsutych zabawek. i torbe ubran do oddania i ksiazek w bdb stanie, z ktorych dzieci juz ”wyrosly” – tez do oddania. Bizon rozstal sie z wszystkim bez zalu. cale szczescie Szkrab w tym czasie pomagal lubemu naprawiac swoje lozko (bo jakis czas temu tak skoczyl, ze czesc lozka odpadla…), bo jak wkroczyl na sam koniec i zaczal po workach ze smieciami buszowac, to zaczal wyciagac zabawki twierdzac, ze mimo ze zepsute, to on sie nimi bedzie bawil. i ja, i Bizon sie sprzeciwilismy, Szkrab sie poawanturowal i zapowiedzial, ze z jego pokoju NiC nie wyrzucimy! 

i znow wychodza rozne charaktery naszych dzieci… Bizon konkretny facet – bez sentymentow. Szkrab emocjonalny, przywiazany do klockow duplo, za zadne skarby nie chce sie z nimi rozstac, mimo ze tyle ma klockow lego, ze duplo mogloby juz powedrowac do mlodszego pokolenia. tak wiec jutro czeka mnie ciezka przeprawa ze Szkrabem…

dzis uzmyslowilam sobie, ze luby i ja zostaniemy bez szafy. bo nasza szafa jest zbudowana na konkretny wymiar, jest prawie ze wbudowana w sciane, drzwi na szynach sa za waskie do naszej nowej sypialni… bedzie bieda, bo na nowa szafe, o ktorej marze, na zamowienie, od podlogi do sufity, bede musiala troche poczekac… dlatego wpadlam na pomysl, ze na razie kupie tylko palak na wieszaki i kilka szafek ikeowskich, ktore w przyszlosci pojda do piwnicy, gzie sobie szykuje spizarke, a na dzien dobry beda dla nas polkami na ubrania. dobrze, ze chlopcy maja ”normalne” szafy, ktore mozemy wziac. 

zamowilam wiec w ikei tez szafki, a przy okazji ”owcza” skore dla Szkraba, bo strasznie o niej marzy;) 

szef nie wierzy, ze panowie w dwa dni zrobia nam pokoj na strychu (=rozbuduja nam dach i wstawia nowe okno). az mnie korci, zeby mu wyslac zdjecie;) bo zrobili. Maciek mowi dzis do mnie: jak wczoraj wieczorem siadlem w fotelu, tak dzis sie w nim obudzilem. wierze, ze taka praca moze wymeczyc.  

________________

Bizon dalej chce walczyc o nieobgryzanie paznokci. niestety, paznokcie znikaja, choc Bizon twierdzi, ze ”tylko troszke” obgryza. podejrzewam, ze obgryza je zupelnie nieswiadomie, bo nic nie urosly, ani troszke. spytalam, czy chcialby gorzki lakier, ktorego smak uswiadmialby mu, ze wsadza palce do buzi. Bizonowi bardzo sie ten pomysl spodobal, wiec dzis kupilam mu te lakier, pomalowalam resztki paznokci i zapomnialam o sprawie. nagle Bizon jeczy, krzywi sie, bo wsadzil palce do buzi;) usmialismy sie obydwoje. mam nadzieje, ze lakier mu pomoze w walce z nalogiem:)

Dodaj komentarz