nasz Bizon jest na ogol bardzo zrownowazonym emocjonalnie dzieckiem. wszelkie problemy wyplakal i wykrzyczal przed 3-cim rokiem zycia. tak, trudnym byl maluchem, ale pozniej nagle jakby reka odjal, stal sie latwym dzieckiem. a teraz hormony robia swoje i od czasu do czasu emocje wymykaja sie mu spod kontroli. dla mie jest to niezwykle interesujacy okres i poniewaz Biozon nadal jest dosc latwym dzieckiem, jego emocjonalne wyskoki na ogol smiesza mnie (i ciesza). I tak w sobote prosilam, zeby chlopaki spakowali walizki na wyjazd do tesciow. zanim zabrali sie do pakowania musieli najpierw sterte prania posegregowac, zeby swoje ubrania powyciagac. gdy konczyli sortownie przyszli koledzy… a pozniej inne obowiazki zajely chlopakom popoludnie, wiec stwierdzilam, ze sama im te walizki szybko spakuje, zeby pozno wieczorem nie szalec. spakowalam.
w niedziele rano, siedze i sacze kawe, luby i Szkrab jedza sniadanie, Bizon bierze prysznic. spokoj, sielanka, blogostan. Nagle Bizon wpada w majtkach i krzyczy: gdzie sa moje krotkie spodenki?!?!!!? podnioslam zaspane oczy znad kawy, wzruszylam ramionami i olewajacym tonem odpowiedzialam: w walizce (bo wszystkie krotkie spodenki mu spakowalam).
Bizon nie wiedzial co powiedziec, wiec postraszyl, ze bedzie chodzic w majtkach. OK – rzeklam. Bizon zasiadl przy stole, zaczal jesc sniadanie i zaczal sie smiac. my tez:D i nagle zrobilo sie wesolo:)