mecze sie z grantem. mecze, bo jeszcze jestem zielona na tym gruncie nauki. ale kasa jest potrzebna na badania, wiec nie ma zmiluj sie, trzeba walczyc. mecze, bo ja jesi chodzi o nauke, to ja jestem typem ”beta”: konkret, krotko, zwiezle i na temat. a wdzisiejszych czasach swiat beta miesza sie z alfa i wodolejstwo upstrzone kwiatkami jest potrzebne.
napisalam pierwsze wersje, wyslalam do lubego: prosze, ukwiec mi to….
luby przelecial wzrokiem, westchnal i mowi, jest tresc, jest jasnosc, jest struktura i logika. ale zero entuzjazmu (=kwiatkow).
no nie ma, bo ja to sie ekscytuje ja juz mam wyniki, jak je analizuje, opisuje, szukam logiki, dociekam. ekscytuje sie jak mam konkretne pytanie naukowe, a w projekcie, ktory plodze wykorzystujemy super hiper nowoczesna technike, ktore polega na wyplynieciu na ocean i poszukiwaniach w slepo. taki koncept jest niezgodny z moim tradycjonalnym podejsciem do badan naukowych. lube mnie doskonale rozumie, ale ma juz tyle lat doswiadczenia, ze potrafi sypnac sztucznym entuzjazjem.
pffff, bolesny to proces tworzyc cos pod publike.
przypomina mi sie znajoma artystka jazzowa, ktora jest (ponoc) uznana jazzmanka w swoim swiatku, ale nie na szeroka skale. nasza wspolna kolezanka radzi jej: wez ty sie za disco polo i od razu ci kariere rozbuja. znajoma jazzmanka tylko parsknela. nie bedzie tworzyc wbrew sobie. a ja… dla kasy wszystko;) byle tylko kasa na badania byla.